2001 Zwolnienia w Stolarce

Do Powiatowego Urzędu Pracy w Wołominie coraz częściej przychodzą byli pracownicy Stolarki. W marcu to największe przedsiębiorstwo powiatu zagroziło władzom miasta, że jeżeli nie zostanie zwolnione z podatku gminnego, wymówi pracę trzystu osobom. Pojawiły się plotki o rychłym upadku zakładu.

Władze firmy dementują te pogło­ski. Ich zdaniem, kłopotów finanso­wych nie ma, a ruchy kadrowe to tyl­ko restrukturyzacja.

—             Faktycznie, do urzędu zgłaszają się byli pracownicy Stolarki — przy­znaje kierownik wołomińskiego PUP Jolanta Tlaga. Zakład nie informo­wał nas jednak o tym, że zamierza przeprowadzić zwolnienia grupowe. Coraz większa liczba zgłoszeń może jednak świadczyć o tym, że coś w za­kładzie się zmienia. O co chodzi, trzeba już pytać w Stolarce.

—             Byli pracownicy naszej firmy, ostatnio zarejestrowani w PUP-ie, to głównie osoby odchodzące na przed­emerytalne zwolnienia lub przed­emerytalny zasiłek — uspokaja pre­zes Stolarki Helena Kusiak. — W pierwszym przypadku takie osoby otrzymują 90 procent emerytu­ry, w drugim 120 procent zasiłku dla bezrobotnych. Nie są to ruchy mogą­ce świadczyć o słabej kondycji bądź, co gorsza, o kłopotach firmy. To zwy­kła restrukturyzacja związana ze zmianami, jakie zachodzą w syste­mie produkcji w naszej branży. Odchodzą ludzie, którzy są da tego uprawnieni. Za to cały czas pracują ci, którym stałe zajęcie jest niezbędne. Rotacje kadrowe w naszej firmie były zawsze. Ludzie odchodzili, ale i przychodzili. Tak jest i teraz. Chodź może przyjmujemy znacznie mniej osób niż dotąd, staramy się wymieniać kadrę. Stale szukamy pracowników wysoko wykwalifikowanych. Fakt, ostatnio zwalniamy więcej niż przyjmujemy.

Złożony w marcu wniosek Stolar­ki o umorzenie podatku gminnego władze przedsiębiorstwa tłumaczą chęcią nawiązania bliższej współpracy z władzami miejskimi, nie zaś próbą ratowania firmowej kasy.

— Liczyliśmy, że władze pójdą nam na rękę — mówi Helena Kusiak. — Mieliśmy nadzieję, że jako największy pracodawca w powiecie, zostaniemy zwolnieni chociaż częściowo z podatku. tak jak inne duże przedsiębiorstwa na tym terenie. Rządzący gminą nie ugięli się jednak mimo straszaka, jakim miała być groźba zwolnień. Podatki płacimy nadal i to dotrzymując wszelkich terminów.

Helena Kusiak twierdzi, że słaba sytuacja polskiej gospodarki odbija się również niekorzystnie na obrotach firmy. Zapaść, bezrobocie, konkuren­cja, zastój w budownictwie i zima, która zawsze dla tego typu zakładów jest okresem mniejszych obrotów, da­ły się we znaki również Stolarce.

— Nie ma się co oszukiwać, nie jest dobrze — przyznaje Helena Ku­siak. — Kryzys się pogłębia i nie na­leży się spodziewać, że zakończy się w tym roku. Słabe są również pro­gnozy na rok następny. Przed wybo­rami nikt nie myśli o ratowaniu gospodarki. Wszyscy zajmują się walką o miejsca w parlamencie. To niestety normalne.

Choć sprzedaż wyrobów zakładu znacznie się ostatnio zwiększyła, to przewidywane zyski z eksportu przy tak wysokim kursie złotego będą niższe, niż oczekiwano. — Złoty stoi mocno i jest to dla nas sytuacja niezbyt korzystna — mówi prezes Ku­siak. — Rozszerzamy jednak nasza ofertę i rozbudowujemy sieć punktów sprzedaży. Zakład ma płynność finansową. Regularnie płacimy wszystkie należności, nie mamy żadnych zobowiązań. Inwestujemy. Tak­że nasze zobowiązania wobec pra­cowników są terminowo realizowa­ne. Czujemy się fair w stosunku do nich. Firma nie pada, zwolnień gru­powych również nie będzie.
W powiecie wołomińskim bez­robocie sięga 15 procent. 12 tys. mieszkańców nie ma pracy. Sto­larka Budowlana Wołomin jest największą firmą po tej stronie Wisły. Zatrudnia ok. 1.2 tys. osób.

PIOTR SIEŃKO

Życie Warszawy 20-06-2001