2000 Początki Zakładów Stolarki Budowlanej w Wołominie

Początki Zakładów Stolarki Budowlanej w Wołominie (ze wspomnień długoletniego pracownika Tadeusza Bońskiego)

,,50 lat temu, w 1949r., położono pierwsze fundamenty zakładu pod nazwą Kombinat Drzewny Stolarki Budowlanej Wołomin. Teren przyszłego zakładu stanowiły krzewy, bagna i trzy ładne stawy pełne ryb: szczupaków, linów, karasi i innych. Najpierw przywieziono dwa samochody desek, których pilnowal mój ojciec, Jan Boński, pierwszy pracownik zakładu.

Ja przywoziłem ojcu obiady i jako 12-letni chłopiec obserwowałem budowę. Na jesieni 1949r. zostały zalane pierwsze fundamenty pod halę produkcyjną i biurowiec. Równocześnie stawiano prowizoryczne stolarnie, w których produkowano stolarkę na budowę hali produkcyjnej. Jako chlopiec widziałem wielki zapał ludzi do pracy, chociaż podstawowymi ich narzędziami były tylko łopata, siekiera i ręczna piła. Równocześnie zbudowano bocznicę kolejową, którą dowożono materiały niezbędne do budowy zakła­du. Zapał do pracy udzielił się i mnie, gdy po ukończeniu Szkoły Podstawowej nr 2 w 1952r. zatrudniłem się tu jako goniec. Do moich obowiązków należało zawożenie do Ministerstwa Budownictwa w Warszawie korespondencji i przywożenie stamtąd również korespondencji, wytycznych itp. Jeździłem pociągiem, tramwajem, a potem wysiadałem na ulicy Marszałkowskiej i po gruzach przechodziłem na ulicę Jasną, gdzie mieściło się Ministerstwo Koresponden­cji ,woziłem przez dwa lata”.

Według relacji Tadeusz Bońskiego, który mie­szkał niedaleko zakładu, w wyniku budowy zu­pełnie zmieniło się środowisko naturalne. W okresie intensywnych opadów poziom wody w rzeczce Czarnej, zwanej popularnie Trzeciakiem (ponieważ płynęła 3 km od Wołomina), podno­sił się do tego stopnia, że woda wylewała aż w okolice dzisiejszego Eltoru. W tak powstałym rozległym jeziorze pływały liczne ryby, które łowili wędkarze z okolic. Woda była czysta, nie­mal krystaliczna. Po drugiej stronie torów, gdzie powstały liczne domy jednorodzinne, mieścił się nowy cmentarz żydowski z nielicznymi jeszcze nagrobkami. Dziś nie pozostało po nim śladu, podobnie jak po stawach, bagnach i zaroślach zarzuconych ziemią i piaskiem w czasie budo­wy ZSB. W 1953r. Zakłady Stolarki Budowlanej zostały oficjalnie oddane do użytku. Była to wiel­ka uroczystość z udziałem sekretarzy PZPR, dygnitarzy lokalnych i z ministerstwa. Wkrótce później zmarł Stalin, nastąpiła „wielka żałoba w zakładzie, ludzie płakali”. Pierwszym dyrek­torem został partyjny inż. Opoczyński, czarny i przystojny mężczyzna. Po nim nastali Miller, Mieczysław Rzęsa, Bronisław Jurkiewicz i w końcu Leszek Mazurkiewicz.

„Ja przechodzę jako uczeń na produkcję w zawodzie stolarza. Do hali produkcyjnej zosta­ły sprowadzone maszyny do obróbki drewna

produkcji szwedzkiej. Wówczas stanowiły szczyt techniki. Ruszyla produkcja, głównie okien i drzwi, ale wiele prac nadal wykonywano ręcznie piłą, strugiem czy pędzlem. Wraz z rozbudową zakładu, w którym znalazły zatrudnienie setki ludzi, zbudowany został przystanek kolejowy Wołomin-Słoneczna”.

W 1957r. przy Zakladach Stolarki Budowla­nej zorganizowana została Robotnicza Spółdzielnia Mieszkaniowa „Słoneczna”. Pierwszym jej prezesem został Józef Lipski. Początkowo budowała bloki zakładowe dla pracowników ZSB, ściągających fachowców z całej Polski. Później spółdzielnia mieszkaniowa stała się dostępna dla wszystkich, których stać było na zakupienie mieszkania. Do 1967r. zbudowała 17 bloków dla sześciuset rodzin. Dalszy rozwój doprowadził do powstania następnych osiedli mieszkanio­wych w Wołominie, Kobyłce i Ząbkach. Lipski założył też spółdzielnię budowy domów jednorodzinnych w pobliżu ZSB.

„Zakład rozwija się i rozbudowuje w latach 60 i 70, zatrudnia ponad 2 tys. pracowników (tu drobna nieścisłość, w 1955r. zatrudniał 800, w 1978r. -1978). Jest jednym z największych tego typu zakładów w całej Polsce, produkuje wyroby dość dobrej jakości. Zapotrzebowanie na nie jest duże, praca odbywa się na dwie zmiany, a częściowo i na trzy”.

Juz w 1955r. ZSB zaczęły eksportować swe wyroby na rynki zagraniczne. Eksport zwiększył się w latach 60., gdy w Polsce spadło tem­po wzrostu budownictwa mieszkaniowego i zmalało zapotrzebowanie na stolarkę budowlaną. Zaczęły się dostawy do Austrii, NRD i Skandynawii, rozpoczęto świadczenie usług budowlanych dla Libii, co okazało się zresztą mało opłacalne dla za­kładu, a bardziej dla pracowników zarabiających tam dolary, mające wtedy w Polsce niebotyczną wartość. W 1967r. ZSB przeszły na eksperyment ekonomiczny, polegający na powiązaniu efektów ekonomicznych z material­nym zainteresowaniem pracowników. Według oficjalnych wtedy ocen nastąpił wzrost wydaj­ności pracy i poprawa stanu dyscypliny. Fak­tycznie jednak gospodarka nakazowo-rozdziel­cza epoki PRL okazała się niereformowalna i wkrótce nastąpił wielki krach, a w ślad za nim upadek całego ustroju.

„W latach 90. zakład został przekształcony w Spółkę Akcyjną. Prezesem Spółki został mgr inż. Leszek Mazurkiewicz. Obecnie zakład roz­budował się nie do poznania. Przejął tereny są­siedniego Mazowieckiego Przedsiębiorstwa Budownictwa. Teraz na miejscu trzech stawów, w których pływały ryby, stoi piękna hala. Rozpoczęto w niej w tym roku produkcję palet podłogowych. W hali głównej stolarni pracują nowoczesne obrabiarki, linie pro­dukcyjne sterowane przez komputery, urzą­dzenia nieporównywalne do parku maszynowe­go sprzed niewielu nawet lat. Również jakość wyrobów nie może być porównana do tych z niedawnej przeszłości. Zakład posiada odzna­kę „Teraz Polska” i wiele innych wyróżnień. A hala główna, biurowiec i inne budynki wyglą­dają o wiele bardziej okazale niż na początku działalności produkcyjnej”.

Tadeusz Boński przepracował w ZSB 43 lata. Zaczął karierę zawodową od gońca i ucznia, skończył jako brygadzista i ustawiacz maszyn. Teraz jest na emeryturze. Do swego zakładu pracy zachował duży sentyment. Takich ludzi jak on, związanych przez cale życie zawodowe z ZSB, są dzisiaj setki.

Opracował Leszek Podhorodecki

Wieści Podwarszawskie nr 8/2000